Bardzo imponuje mi sztuka opowiadania historii. Nieprzypadkowo używam tu słowa sztuka, ponieważ to jest wypracowana umiejętność, która odwołuje się do emocji i pozwala odbiorcy znaleźć w tej historii coś dla siebie. Pewną lekcję, refleksję, inspirację, która popycha nas do robienia czegoś.
Dzisiaj taką inspiracją jest dla mnie youtubowy filmik Krzysztofa Gonciarza „BOGATSZY O…”.
Zachwyca mnie po pierwsze wykorzystanie okazji, jaka pojawiła się na stworzenie tego filmu – jego patronem był mBank. Ktoś z ramienia banku napisał maila z propozycją w stylu: Damy Ci pieniądz, jak zrobisz fajny materiał i wyjdziemy na nim fajnie. Pierwsza myśl: bank. Co fajnego, wartościowego dla widza, możesz zrobić zahaczając o temat bankowości. Pomysł na to wymaga kreatywności i wielowątkowego myślenia.
Kolejną rzeczą, która jest dla mnie niesamowita jest umiejętność połączenia interesów i stworzenia warunków win-win. Dla mnie jest to idealne połączenie interesów każdej ze stron, ponieważ myśląc o widzach Krzysiek stworzył interesującą historię trochę o technologii, a trochę o sobie samym, która sama w sobie była dobrze ułożona, do tego okraszona świetnymi efektami i jeszcze miała niezły przekaz, zostawiała widzów w takim lekkim niedosycie, że to już koniec. A do tego sam bawił się świetnie, ponieważ zaprosił do realizacji tego projektu gościa od efektów wizualnych, na które wtedy miał zajawkę, o ile dobrze zapamiętałam jego wcześniejsze vlogi, w których o tym wspominał, i sam miał korzyści dla siebie samego z tworzenia tego materiału. Zrobił coś nowego, chciał mieć możliwość pobawienia się formą i to była świetnie wykorzystana ku temu okazja. No i bank, dostał swoją promocję, dotarła do setek tysięcy osób, operacja wykonana poprawnie. Każda ze stron tej współpracy została usatysfakcjonowana: bank został zareklamowany, widzowie dostali wartościowy, fajnie zrobiony materiał, a Krzysiu był podjarany możliwością pobawienia się nowymi zabawkami i zarobił na interesie, chociaż w tych okolicznościach domyślam się, że była to drugorzędna sprawa. To mi się absolutnie bardzo podoba, ja to kupuję i też chcę tak umieć.
No, to było takie szybkie case study inspiracyjne, jakie fajne rzeczy można robić w życiu i łączyć interesy, tak żeby wszyscy byli usatysfakcjonowani ze współpracy. Można? Można. Tak właśnie się uczę – błądzę po internecie, aż w końcu trafiam na coś, co mnie zatrzymuje. Tak jakby to był ten moment, w którym może zmienić się Twoje życie. I ja też miałam taki moment.
Wspomnę o takiej jednej, małej pierdole, która została ze mną na długo. Dawno, dawno temu, kiedy świat nie wiedział jeszcze o istnieniu dzieci neo, a trolle były postaciami z bajek, dostałam komputer i od razu zainstalowałam gadu-gadu, bo przecież koledzy mają. I wtedy właśnie stałam się mądrzejsza, bo dowiedziałam się, że gadu-gadu nie działa bez internetu…
Ale! Przyszedł moment i na internet. A to był moment totalnego przełomu, pojawiało się co raz więcej pytań: jak właściwie daleko sięga ten internet, czy ja na gadu-gadu znajdę osoby z sąsiedniego miasta czy mogę pisać tylko z tymi z mojego osiedla, czy mogę robić w internecie coś innego poza pisaniem z ludźmi, z którymi i tak gadam na co dzień, bla bla bla.
Internet pochłonął mnie całkowicie – to była moja rozrywka, kompendium wiedzy, umiejętności i – już wtedy – ogromne pole socjalizacyjno-integracyjne. I pewnego dnia, gdzieś pomiędzy rokiem 2005-2010 (cholera, nie pamiętam), gdzieś ktoś na jakimś forum (o super istotnych wątkach pt. „5 fajnych rzeczy, które warto zrobić w tym tygodniu – wypisz swoje”) miał w podpisie pod nickiem adres strony: www.lotgd.pl. A ja po prostu kliknęłam bez zastanowienia, bo adres był tak totalnie nie self-descriptive, że musiałam sprawdzić o co chodzi.
I tak właśnie zaczęła się moja historia na serwerach Polskiej Legendy Zielonego Smoka.
Niekomercyjna, tekstowa, pełna zagadek, wyzwań oraz dobrego humoru – inna niż wszystkie! Nieustannie rozwijająca się polska gra mmorpg przez przeglądarkę!
Gra tekstowa. Hm, czym jest gra tekstowa w komputerze? Czym jest mmorpg? Gra przez przeglądarkę? 🧐 No właśnie. Od zawsze grałam w gry, Mario, Pacman, jakieś pierwsze GTA w tle. Dostajesz pięć płyt, klucz aktywacyjny kopiujesz z internetu, instalujesz. (Mhm, pamiętam takie szalone czasy, kiedy empik był tylko w Warszawie, a w całej szkole tylko ze 4 osoby miały internet pozwalający na ściągnięcie aż 200MB gry i tylko 2 potrafiące nagrać to na płyty.) Ale gra tekstowa przez przeglądarkę? No to tak, tutaj tworzysz sobie bohatera za pomocą słów, masz wymyślić biografię postaci, która jest tekstem, pewną historią napisaną przez Ciebie, a najważniejszym elementem gry jest tworzenie jej fabuły poprzez granie twoją postacią. Obrazy tworzysz sobie sam we własnej głowie i jesteś w nich aktorem. Używasz wyobraźni do kreowania całej przestrzeni rozgrywki. Masz mapę świata, jest na niej kilka miast, w których możesz ulepszać swoją postać, kupować materiały, chodzisz też na polowania na potwory, awansujesz na kolejne poziomy i wszystko to linki i opisy. Zero grafiki. W głównych lokacjach obrazki .jpg nadające klimatu. A w większości tych miejsc punktem głównym był czat. Ludzie, również dorośli, wcielali się w Elfy, Felyne, Krasnoludy, Demony i swoimi tekstami na czacie tworzyli grę, do której się dołączało i animowało swoją postać słowem. To był swego rodzaju teatr on-line live, w którym każdy mógł wziąć udział. Nagle z użytkownika internetu zmieniłam się w część społeczności. Ludzie zaczęli rozmawiać ze sobą również poza grą, bardziej prywatnie, poznawali się również w realnym świecie, choć byli z różnych zakątków Polski, w najróżniejszym wieku. I to dość zabawne, ale wtedy, po raz pierwszy miałam okazję poznać ludzi z innych środowisk. Założenie konta na Smoku było jedną z bardziej przełomowych decyzji w moim życiu, bo to była wielka przygoda – ok, wirtualna, ale jednak przygoda. Chyba głównie właśnie dlatego, że poznałam mega inspirujących ludzi. Np. w ekipie stałych bywalców animujących czaty był jeden z developerów(?), głównych adminów(?), spoko ziomek, który i miał zabawę z tego co robi, i trzymał wszystko w garści, żeby się nie rozleciało. I któregoś dnia podczas rozgrywki, na pobocznym nie-growym czacie, ktoś czekał na jego reakcję w grze i zapytał dlaczego mu tak wolno idzie, a ktoś inny odpisał, że jest w pociągu i internet mu przerywa. Jest w pociągu i internet przerywa. Moi drodzy, mówimy o momencie chwilę po tym jak mi podłączono internet w domu. Ja byłam zachwycona tym abstrakcyjnym pomysłem, że połączenie z całym światem można wziąć tak po prostu ze sobą i wyjść z domu, a w pociągu sprawdzać maile. Okazało się później, że on nie pracuje stacjonarnie i może zabierać pracę ze sobą, kiedy ma ochotę gdzieś wyjechać. Wtedy to była dla mnie abstrakcyjna wizja i na tyle szalona, że została mi w głowie ta iskierka, myśl o tym, że praca na etacie nie musi być uziemiająca i frustrująca. Może być rozwojową przygodą.
I to jest dzisiejsza puenta: po latach, jako dojrzały, świadomy człowiek mogę zupełnie szczerze powiedzieć, że gry rozwijają. Lotgd zaszczepił mi ideę bezstresowej, komfortowej pracy, z której czerpie się przyjemność, a dzięki innym z kolei nauczyłam się m.in. języka angielskiego, co umożliwiło mi dalszy rozwój. A to wszystko finalnie doprowadziło mnie do tego, że tak właśnie zarabiam pieniądze – na luzie, w komfortowych warunkach pracuję nad nowymi technologiami i przykładam rękę do ich rozwoju. Także wybierajcie mądre gry, dzieciom zaszczepiajcie mądre gry, to narzędzie, które może mieć dużą moc, niesie ze sobą konsekwencje.
Basia Coelho Romanowska
Słuchajcie, jeśli ktoś z Was grał w Smoka, koniecznie napiszcie do mnie maila. Jeśli znacie kogoś kto grał, pokażcie mu ten post i przekażcie, żeby napisał do mnie maila. Nie mogę znaleźć nikogo, z kim mogłabym powspominać ten projekt, a to był naprawdę fajny kawałek internetu. Było tam tyle ludzi, że niemożliwe, że nikt się nie znajdzie! Bardzo serdecznie pozdrawiam całą Załogę Smoka! To była zajebista robota, ludzie.
Chętnie dowiem się co się stało, że się zesrało, bo potencjał był ogromny.Pozdrawiam, cześć
PS
Pamiętajcie, że ja bardzo lubię dostawać komentarze i lajki na Insta, także dawajcie znać czy jesteście. Czy gry wpłynęły jakoś na Wasze skille albo postrzeganie świata? Znacie jakieś podobne gry?
Basia Romanowska
Żyję w zgodzie ze sobą. Inspiruję do spełniania marzeń i podążania za głosem serca. Chcę rozbudzać w Was świadomość własnych potrzeb i jakościowego życia. Rozwijam też własną firmę IT zajmującą się testami aplikacji. Zapraszam Cię do świata, gdzie normalność to wrażliwość, satysfakcja i radość z życia oraz spełnianie marzeń <3 Poznajmy się!