Wiesz, życie poza internetem istnieje i ma się dobrze. Ludzie są przemili i mega pomocni, świat jest piękny i kolorowy, wokół same pozytywne wibracje i wolność. Trzeba się tylko spakować, wyjść z domu i dać porwać przygodzie.
Kiedy ostatnio zrobiłeś coś szalonego?
Kiedy ostatnio zrobiłeś coś nowego, czego jeszcze nigdy wcześniej nie robiłeś?
Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży.
Każdy z Was może wybrać się na taką przygodę i na maksa zachęcam. Zróbcie to!
Mam nadzieję, że zarażę Was doświadczaniem życia, poznawaniem czadowych ludzi i poszerzaniem horyzontów.
W tekście linkuję wszystkie miejscówki, gdzie możecie znaleźć daty eventów i bilety.
na początku było słowo
Instagram wyświetlił mi reklamę w stylu „Poczuj się jak uczestnik Azji Express! Jedyna taka gra w Europie!”. Jestem turbo fanem Azji/ Ameryki Express. Nawet jeśli to tylko wyreżyserowane sytuacje, to co gdyby nie były? Jak to jest spakować się w jeden wielki plecak i ruszyć przed siebie? Jak to jest nie mieć pojęcia gdzie jest to „przed siebie”? Kliknęłam. Oczywiście, że kliknęłam! Otworzyła mi się strona Ekspedycja Express.
Petarda! W warunkach pandemicznych wyprawa obejmuje 4 dni po Polsce. 4 dni jesteś w stanie przejść nawet pieszo, nawet bez wody i jedzenia. Wersja dla lamusów, easy! Chcę tam być.
Tylko kto jest na tyle szalony, żeby tam ze mną pojechać i z kim nie pozabijamy się przez 4 doby non-stop w swoim towarzystwie?
Dzwonię do Darka – znacie kolegę z mojego YouTube, wspólnie uczestniczyliśmy w projekcie 48 Hours Film Project. Jeśli ktoś ma się zgodzić na taką zwariowaną przygodę to tylko on. Najpierw trochę się waha, myśli na głos, zastanawia się… „No kurde! Robimy to! Tylko szybko kupuj bilety, bo się rozmyślimy!”. Oczywiście, że byśmy się rozmyślili, dlatego tego samego wieczoru opłaciliśmy ten wyjazd. I tak, niechcący i bez zastanowienia, zaczął się miesiąc zwariowanego oczekiwania i nabierania kondycji. Tzn. w naszym teamie to ja musiałam nabrać kondycji ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wrażenia ogólne
Wiesz tylko, że startujesz 27 sierpnia z rynku we Wrocławiu, a rekomendowanym środkiem lokomocji jest autostop. Kiedy poznajesz lokalizację zaledwie pierwszego punktu, do którego masz dotrzeć w ciągu 2h od razu pojmujesz dlaczego – nie dociera tam żadna publiczna komunikacja, a jeśli nawet dociera, to nie masz na nią czasu.
Wcale nie jest tak, że dostajecie lokalizację kolejnego punku. Skąd! Żeby ją poznać macie do wykonania szereg przeróżnych zadań o różnym poziomie trudności. Wszystkie z nich są na czas, a i w tym kolejnym punkcie masz się zameldować do określonej godziny. Wiadomo – nikt Cię nie zabije, ani nie wyrzuci z gry, jeśli nie dotrzesz o czasie, ale ominą Cię czadowe wyzwania, masa atrakcji i emocje. Także nic nie wygrywasz i nic nie przegrywasz, ale jakimś cudem cały czas działasz na wysokiej adrenalinie i zapierdzielasz jak potłuczony. Aby szybciej, aby dalej, aby więcej zadań, wyzwań i punktów. Robisz jakieś durnoty, jesz jakieś straszne rzeczy i niby grymas na twarzy, ale w środku śmiejesz się do rozpuku, bo tylko po to to robisz – żeby pośmiać się z tych wszystkich głupot, sprawdzić czy jesteś w stanie wyjść ze swojej strefy komfortu i zrobić to na tyle stanowczo, żeby wygrać samemu ze sobą. Napawasz się tą mieszaniną najróżniejszych emocji, których nie masz na co dzień przed biurkiem.
Zabierasz ze sobą drugiego człowieka, który całe dnie testuje Twoją cierpliwość i udowadnia, że masz niezłomną psychę. Aż w końcu pojawia się chwila, gdzie wszystko staje się jasne – ten jeden moment, w którym przerasta Cię tempo, ciężar i temperatura. Życie Cię przerasta. A Twój partner klepie Cię po pleckach i mówi ze spokojem, że w tej sekundzie możecie to wszystko pierdolnąć w cholerę, bezstresowo zamówić taksę na dworzec i podziękować sobie za super przygodę. Enough is enough. Tylko czy my tu przyjechaliśmy, żeby się poddać? I bez pytania rusza przed siebie, bo zna już Twoją odpowiedź, a Ty bez słowa ruszasz za nim swoim żółwim tempem i choćbyś nie wiem jak bardzo typa nienawidził, to w środku dziękujesz losowi, że on jest tu z Tobą i swoim gadaniem rozprasza Twój dyskomfort.
I chcąc nie chcąc okazuje się, że jesteście sobie kołem ratunkowym.
Dzięki, Daro <3 Nie jestem pewna czy kiedykolwiek gdziekolwiek jeszcze razem pojedziemy ( ͡° ͜ʖ ͡°), ale bez Ciebie ta przygoda by nie wypaliła.
Organizacja
Zanim przejdę do spoilerów zadań, historii i ludzi, których spotkaliśmy, to nie mogę nie wspomnieć o technicznej stronie całej Ekspedycji.
Jako że na życie zarabiam testując oprogramowanie to nie mogę nie wspomnieć o ekspedycyjnej aplikacji. Przemyślana, intuicyjna, mega user-friendly i dobrze działająca, odpalana przez stronkę www. Autorski pomysł i wykonanie. Niby turbo prosta aplikacja, ale dużo rzeczy mogło nie zadziałać. Albo zamiast aplikacji można by było wysyłać do uczestników zwykłe smsy. Jednak bez tej apki gra nie byłaby tak emocjonująca. Odblokowujesz zadanie kiedy chcesz, zegar tyka na Twoich oczach, a powodzenie misji zależy tylko od Ciebie, Twojego tempa i determinacji.
Trzy słowa o aplikacji, bo totalnie zakochałam się w tym pomyśle. (Obiecałam, że nie zdradzę za dużo, ale @ekspedycja.express ma zupełnie inną definicję słowa dużo, więc raczej nie przeginam.)
Po zalogowaniu do aplikacji mamy listę zadań (oraz ilość zdobytej już gotówki), a każde z nich ma indywidualny numer i status – zablokowane, trwające (odblokowane), te wykonane (czekające na ocenę, zaliczone lub nie) oraz te już nieaktualne, których nie zdążyliśmy zrobić danego dnia. Do tego widzimy ile kasiory możemy zgarnąć za wykonanie zadania, ile czasu mamy na jego wykonanie oraz jakie jest sugerowane miejsce wykonania zadania. Rodzaj zadania należy ignorować, bo często żeby wykonać zadanie foto musisz zebrać np. 30 rodzajów liści drzew w środku miasta i dopiero zrobić im zdjęcie, więc nigdy nie wiesz o co chodzi z tym foto. Żartuję z tymi liśćmi, chciałabym zbierać do zdjęcia liście… Było o wiele trudniej.
Każde zadanie jest o tyle ważne, że nie tylko daje nam sianko, ale też kody do kolejnych zadań, a ich wykonanie jest niejednokrotnie niezbędne, żeby odblokować kolejne fragmenty mapy i wiedzieć gdzie jechać.
Zegar tyka, lista się nie kończy, a musisz się pospieszyć, pomimo noszenia na plecach swojego 20-kilogramowego domku.
Kliknij, aby odtworzyć podgląd aplikacji:
Zadania, wyzwania i przygody
Wiecie, w założeniu chodzi o wyścig: jak najszybsze dotarcie do każdego punktu, bycie jak najwyżej w rankingu, wykonanie jak największej ilości zadań i zdobycie jak największej ilości ekspedycyjnej gotówki. Nagroda główna jest absolutnie warta tej walki. Natomiast nie myślcie sobie, że jeśli jesteście relaxed, slow-life i no stress, to nie ma dla Was miejsca na Ekspedycji. Here I am! Wyścig wyścigiem, ale są rzeczy ważne i ważniejsze – śniadanko, kawusia. Wiadomix.
Zabawa była przednia.
Zadania był kosmiczne. Przede wszystkim przejechaliśmy 400km w niecałe 4 dni z zupełnie obcymi ludźmi. A każdy z nich był niesamowicie otwarty i przyjazny, niejednokrotnie zbaczali ze swojej trasy, aby zawieźć nas prosto na check-point albo finał dnia. Serdecznie pozdrowienia dla dwóch kolegów kierowców, którzy zrobili z nami kilka zadań po drodze zanim dowieźli nas na metę <3 Karma wraca, kochani!
Jeździliśmy 4-osobową paczką, bo zgraliśmy się z cudownymi kobietami i postanowiliśmy się nie rozdzielać, co było małym dodatkowym wyzwaniem. Niemniej po raz kolejny okazuje się, że niemożliwe nie istnieje – my i nasze 4 wielkie plecaki przemieszczaliśmy się w miarę płynnie przez całe 4 dni.
Zaczepialiśmy też mieszkańców miasteczek na ulicach, a oni z radością pomagali nam wykonywać nasze misje, pokonaliśmy niemal 0,5km na wysokości chyba 50m nad ziemią na najdłuższej tyrolce w Europie, jedliśmy różne świństwa, wykonaliśmy puzzlowe wyzwanie i budowaliśmy szałas o północy w kamieniołomie na granicy z Czechami. Robiliśmy fotki, dużo fotek… No nie mogę Wam wszystkiego zdradzić, bo chodzi o to, żebyś ruszył/-a dupę i sam/-a przekonał/-a się co w tym szalonego!
Jednego możecie być pewni – nieważne czy będzie to kilkudniowa wyprawa autostopem, czy jednodniowa lokalna przygoda (też mieliśmy taki etap) – zapewniam, że będziecie się doskonale bawić, emocje będą sięgać zenitu, a Wy nie będziecie mogli przestać o tym gadać. Potrzeba przede wszystkim siły charakteru, trochę siły mięśni i jeszcze nie dawać się ponieść emocjom. To skomplikowane, kiedy widzisz upływający czas na liczniku.
Na koniec zagościliśmy w niesamowitym miejscu, gdzie mogliśmy podziwiać startujące samoloty i skoki spadochronowe w blasku zachodzącego słońca, dowiedzieliśmy się jak do skoków należy się przygotować, jak wygląda organizacja takiego przedsięwzięcia, kto może skakać i dlaczego warto. To wszystko w SkyCamp – w Kazimierzu Biskupim koło Konina. To jest miejsce, którego nie da się opisać słowami. Ekipa Sky Camp tworzy rodzinę, która wita Cię z otwartymi ramionami. Uwielbiają latać, uwielbiają skakać i buzie im się nie zamykają, bo uwielbiają dzielić się swoją pasją i wiedzą. Wspólnie dbają o to miejsce i wspólnie na nie zarabiają. To grono niesamowicie doświadczonych profesjonalistów mających na swoim koncie tysiące skoków(!), którzy najzwyczajniej w świecie jarają się tym co robią. Ich życie jest ich pasją – chyba przez to skradli mi serce. Jeśli ktoś będzie chętny na skok tandemowy lub kurs w szkole spadochroniarskiej AFF – dawajcie znać, rabaciki są do wzięcia. A może zorganizujemy się w 5+ osobową grupę i urządzimy sobie kolejną przygodę życia?
Podsumowanko
Polecam Ekspedycję Express absolutnie każdemu, w każdym wieku, w każdej kondycji fizycznej i psychicznej. Jeśli jesteś w stanie udźwignąć 10/20-kilogramowy plecak – jesteś w stanie ukończyć Ekspedycję.
Pewnie, że jest ciężko całe dnie zapierdzielać z X-kilogramowym plecakiem na plecach, musieć kombinować, myśleć, spieszyć się i nie mieć chili wytchnienia. A później całe noce robić dodatkowe zadania i imprezować ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tylko że to nie są rzeczy nie do pokonania. Jeśli masz dość możesz położyć się na środku ulicy i odpoczywać, nie ma problemu. Tylko że Ty nie chcesz odpoczywać, bo chcesz w miarę sprawnie dotrzeć na metę, żeby nie ominęła Cię kolejna zwariowana misja.
Na co dzień nie wychodzimy ze swojej strefy komfortu, nie ryzykujemy, nie próbujemy nowych rzeczy. Przestajemy odczuwać emocje, stawiamy na komfort i wygodę. Zapominamy, że głupia ciepła woda w kranie to niesamowity luksus i powinniśmy być wdzięczni, że ją mamy. Nie mówiąc o czystej pościeli czy pralce. I. wyprawy takie jak ta są właśnie po to – żeby przypominać, że istnieje inne życie, inny świat i masz zajebiście dużo szczęścia, że nie na co dzień Twoje życie jest nieco spokojniejsze i wygodniejsze.
Poznajesz świetnych ludzi z innych drużyn, wspieracie się, pomagacie sobie, podtrzymujecie się na duchu, imprezujecie razem, stajecie się jedną wielką ekspedycyjną drużyną. Razem cierpicie, razem się cieszycie, kibicujecie sobie nawzajem i nawzajem o siebie dbacie. To świetne miejsce, żeby poczuć jak członek społeczności, a w dzisiejszym świecie co raz rzadziej pamiętamy o tym uczuciu. Byciu częścią czegoś większego. Przynależności.
Poznajesz też kierowców – świetnych ludzi o złotym sercu, który zabierają Cię do swojego samochodu i przez chwilę razem jesteście w tej podróży. Uczycie się od siebie, poznajecie swoje historie, wymieniacie doświadczeniami, dowiadujesz się o historii i ciekawostkach o miejscu, w którym jesteś.
Wiesz, tego się nie da do końca opisać słowami – to uczucia, których doświadczasz i wiedza, którą nabywasz. Te wszystkie pojedyncze fragmenty i zadania, które Wam przedstawiam – to tylko malutki wycinek z 80h niesamowitej przygody i niezapomnianych doświadczeń.
Ci bardziej dociekliwi znajdą kilka ciekawostek w moich stories na Insta, a na YouTube film o całej naszej ekspedycyjnej przygodzie.
Mam też nadzieję, że na YouTube spotkamy się LIVE z Tomkiem – pomysłodawcą i organizatorem Ekspedycji Express, który opowie mi co nieco o kulisach tego przedsięwzięcia oraz z Martą – instruktorką AFF i menadżerką SkyCamp, którą chciałabym wypytać o skoki ze spadochronem, sprzęt, koszty takiej imprezy i radzenie sobie z adrenaliną. Może ona już się jej pozbyła?
Trzymajcie kciuki, mam nadzieję, że zgodzą się ze mną porozmawiać. Obydwoje to ludzie petardy, którzy codziennie udowadniają, że niemożliwe nie istnieje.
EDIT:
Spotkanie z Martą już za nami, serdecznie zapraszam na obszerną rozmowę o skokach. Fantastyczny live, mega się cieszę, że udało nam się pogadać i widzimy się wkrótce na kolejnej przygodzie życia, tym razem w Strefie SkyCamp!
MIKROZACHWYT LIVE S01E04 | Marta Molińska o skokach ze spadochronem i SkyCamp
EDIT 2:
Poniżej link do mega motywacyjnego spotkania z Tomkiem o kulisach Ekspedycji Express i tym, co do niej w ogóle doprowadziło. Gorąco polecam, bo jego energia i nieskończone pomysły rozbrajają nawet mnie! <3
A skoro już mówimy o YouTube… Staram się rozwijać, tworzyć i szukać okazji. Pomóżcie mi docierać do jak największej ilości ludzi – subskrybujcie, udostępniajcie dalej i lakujcie. No i bądźcie na live’ach! Będę turbo wdzięczna <3
Info o kolejnych spotkaniach online – na moim Instagramie i Facebooku.
Przykładowe zadania tegorocznej edycji Ekspedycji i nasza karta drużyny, na dowód, że na prawdę ukończyliśmy wyścig i naprawdę nie byliśmy na ostatnim miejscu (pomimo wszelkich starań:)).
[URIS id=1385]
Zadanie dla Was: Dlaczego nie chcieliśmy zaryzykować i zdrapać ten zdrapki na pierwszej stronie karty drużyny?
Na instagramie lub facebooku napisz komentarz z odpowiedzią (pod postem o ekspedycji). Do zgarnięcia kubas z logo ilovemikrozachwyt.pl, żebyś codziennie pamiętał/ -a, żeby w sercu mieć dobro, a w głowie trochę dzikiego porno!
#ilovemikrozachwyt
Basia Romanowska
Żyję w zgodzie ze sobą. Inspiruję do spełniania marzeń i podążania za głosem serca. Chcę rozbudzać w Was świadomość własnych potrzeb i jakościowego życia. Rozwijam też własną firmę IT zajmującą się testami aplikacji. Zapraszam Cię do świata, gdzie normalność to wrażliwość, satysfakcja i radość z życia oraz spełnianie marzeń <3 Poznajmy się!