Uważaj o czym marzysz

Wychowałam się w małym miasteczku wschodniej Polski. W miejscu, w które nikt nie wierzył, a wszyscy którzy tam zostawali powoli, stopniowo staczali się na margines społeczeństwa. W takim klimacie dorastałam i w takim klimacie ukształtowała się moja głowa „Wyjedź, bo zostaniesz nieszczęśliwym człowiekiem!”. Odkąd tylko zyskałam więc jakąkolwiek samoświadomość zaczęłam panicznie myśleć o ucieczce. Postanowiłam, że bez względu na koszty wydostanę się stamtąd, bo muszę sprawdzić czy gdzieś jest lepiej. Tak zaczęła się moja fascynacja podróżami, doświadczaniem życia, poszukiwaniem szczęścia i tego LEPIEJ.

Lepiej v. 1.0 – alpha testy

I tak, zaraz po liceum, zaczęłam budować swoje życie w Warszawie. Bo to najbliższe duże miasto, perspektywy, możliwości, dobre studia, wiadomo. Wiecie jak student buduje swoje życie, nie? Mieszkałam w jednym pokoju z 2 innymi dziewczynami, studiowałam dziennie i pracowałam najwięcej jak dałam radę, żeby za coś przeżyć. Te dylematy czy kupić bilet na autobus czy jedzenie… Wtedy nie wiedziałam, jakie to ważne doświadczenie, bardzo hartujące ducha. Potem pojawiła się pierwsza praca na pełny etat i wielkie zderzenie z murem rzeczywistości – pierwsza frustracja związana z nudną korpo-pracą, 1400zł brutto miesięcznie – sami sobie dopowiedzcie na jakim poziomie to było życie 🙂 (w Warszawie, w 2012 roku.)

WAŻNE: pracowałam na Mordorze zanim stał się Mordorem, drogie koleżanki i koledzy 😎 i zwiałam zanim Wy zdążyliście się tam zatrudnić 😎😎😎

Lepiej v. 2.0 – beta testy

I wtedy, w momencie największego kryzysu, pojawił się mój Anioł Stróż przynosząc mi pierwszą część lekcji pt. Uważaj o czym marzysz – marzenia się spełniają, a ja następnych 5 spokojnych lat spędziłam żyjąc sobie powoli w Gdyni. Rybackim mieście, gdzie czas płynie jakby o połowę wolniej niż w Warszawie, a najfajniejszą pamiątką jaką można tam nabyć to bilet do Gdańska (żartuję!!! 😀 Gdynia forever <3). Zakochałam się w tym klimacie, w tym, że 15 minut po wyjściu z domu leżysz na gorącym piasku, pijesz zimnego drinka przy szumie fal i jesteś na wakajkach, wśród innych ludzi w równie doskonałych humorach, którzy też są na wakajkach i mają porozpinane agrafki, bo w końcu mogą. I jest super! Tak, to uczucie, za którym zdecydowanie tęsknię myśląc o Gdyni.
Zaczęłam kolejną pracę na etacie, kolejne studia – pierwsze w Warszawie zmuszona byłam przerwać przez brak środków do życia. Czas mijał, było przyjemnie, aż w końcu zaczęłam dochodzić do wniosku, że ja się w ogóle w tym życiu nie odnajduję. Zastanawiałam się dlaczego, przecież wszystko wygląda powierzchownie ok. Co jest nie tak z moim światem, że przestaje mi się podobać?

Lepiej v. 2.1 – z poprawkami

Znowu. W kolejnym krytycznym dla mnie momencie, los postawił przede mną Anioła Stróża z kolejną częścią lekcji z serii Uważaj o czym marzysz…, przynosząc mi tym samym możliwość znalezienia odpowiedzi na to pytanie. Nie zastanawiałam się nawet, wykorzystałam tę możliwość bez zadawania zbędnych pytań. I kolejne 2 lata spędziłam w Leeds, w hrabstwie West Yorkshire w Anglii. Ten czas okazał się być doświadczeniem, którego tak usilnie szukałam przez całe swoje dotychczasowe życie. Doświadczeniem, które miało uświadomić mi, że to czego cały czas szukałam, nigdy nie istniało. I nie będzie istniało dopóki tego nie stworzę. Tak, musiałam przekroczyć granice kilku państw i granicę samej siebie, w swojej głowie i sercu, tylko po to, żeby zrozumieć, że nie chodzi o ludzi, miejsce, możliwości. Chodzi o mnie samą. O to jak ja widzę świat, jak się w nim czuję i co robię, żeby czuć się w nim dobrze. To wszystko było tylko po to, żeby zacząć się w tym życiu urządzać, rozróżniać rzeczy ważne od tych ważniejsznych i żyć bardziej świadomie. Wyjść poza schemat i nauczyć się, jak myśleć poza tym schematem, jak nie bać się nieznanego i umieć się odnaleźć w nieswoim świecie. I odnalazłam się doskonale. To były cudowne 2 lata mojego życia, za które będę dziękować losowi do końca moich dni.

Słuchaj swojej intuicji

To wszystko było możliwe tylko dlatego, że przez cały ten czas szłam za głosem serca i nie dałam się w tym zatrzymać. Nie słuchałam ludzi, którzy nazywali mnie świrem, którzy nie akceptowali mojego sposobu na życie i nie dość, że nie wspierali, to jeszcze starali się przeszkadzać. Nic się nie zmieniło, dalej robię swoje, żyję na własnych zasadach, niezmiennie kieruję się złotą zasadą #żyjipozwólżyć i nie wsadzam nosa w nie swoje sprawy, bo mam swoje własne sprawy, na których się skupiam. I to jest najpiękniejsze co można zrobić. Dać się porwać tej szalonej przygodzie zwanej życiem! I dokładnie to samo robię teraz, pisząc o tym wszystkim i pozwalając każdemu randomowemu człowiekowi wejść do mojego świata. Bo znowu mam to uczucie, intuicję, która podpowiada mi, że dokądś to prowadzi.

No dobra, to tyle na dzisiaj. Jest to fragment tej „historii przed”, o której wspominam w:

Jeśli podobają Ci się moje historie albo po prostu chcesz docenić moją pracę, to będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz moją stronę, stronę na Fejsie czy zostawisz komentarz na Insta. Takie małe nagrody są bardzo ważne dla każdego twórcy, dla Ciebie to chwila, a dla mnie nieoceniona pomoc w rozwijaniu moich mikrozachwytów. Pomóż mi dotrzeć do jeszcze większej liczby osób.

Fajnie, że jesteście!
See you soon, mates!

Basia Romanowska

Żyję w zgodzie ze sobą. Inspiruję do spełniania marzeń i podążania za głosem serca. Chcę rozbudzać w Was świadomość własnych potrzeb i jakościowego życia. Rozwijam też własną firmę IT zajmującą się testami aplikacji. Zapraszam Cię do świata, gdzie normalność to wrażliwość, satysfakcja i radość z życia oraz spełnianie marzeń <3 Poznajmy się!

Wesprzyj to co robię i dołącz do grupy mikrozachwytowiczów. Ciesz się żyćkiem <3

Śledź sociale Mikrozachwytów, dziel się swoimi mikrozachwytami i oznaczaj @basiaromanowska (IG) lub @ilovemikrozachwyt (FB). Uśmiechnijmy się do siebie.
Daj się poznać ♥